Wczorajszy dzien byl dniem dziwnym. Toczyl sie jak kazdy inny dzien, az do godziny prawie siedemnastej gdy zza oceanu przybyla informacja o tym ze w jednej z kluczowych dla firmy uslug zakradl sie blad ktory wymagal ode mnie i mojego kolegi pozostania w firmie i naprawy. Pracowalismy i naprawilismy do poznych godzin nocnych, w miedzyczasie dostalem gorączki (37.7ºC). Najlepsze w tym wszystkim jest to ze okolo polnocy okazalo sie ze blad nie jest po naszej stronie atlantyku. Z ogromnym uczuciem ulgi udalem sie do domku i spanka.
Na obrazku mozna popatrzec na stluczke ktora wydarzyla sie kilka dni temu (w dniu szatana) pod moimi oknami pracowymi. Na szczescie nic sie nikomu nie stalo.
2 komentarze:
To nie rozumiem zamiast szukac bledu, to probowaliscie zrzucic wine na innych?Tzn. nie zrzucic ale udowodnic. Dziwna firma, ale ja sie tam nie znam bo jedyna firma ktora znam to szkola.Ale podobne warunki: nie placa, zadaja wynikow i strasza wyrzuceniem. :diabel :)
Latwo Ci mowic, jakbys trzy dni z rzedu zostawal do polnocy w firmie, z podwyzszona temperatura i jeszcze na koncu bys sie dowiedzial ze to co poprawiales to oni nawet nie sprawdzali bo zle to instalowali to nie byloby Ci za wesolo. Hawk!
Prześlij komentarz