poniedziałek, maja 28, 2007

Rzym

Od Pewna Niedziela...
Czy widzicie buty rzymskich żołnierzy bezlitośnie tłukące w bruk? Ja zobaczyłem, te czerwone płatki które opadły z drzew i wbiły się między kostki ułożone w zgrabne chodniki.

Zdjęcie to zrobiono gdy zaczęło się robić ciut cieplej, ale nie było jeszcze upałów. Co prawda miałem na grzbiecie kurtkę, ale się spociłem.

niedziela, maja 27, 2007

Pająkonuda

Popełniłem dziś seans w kinie. Zaznaczam, że poszedłem do kina, gdyż film na którym odgniatałem sobie tyłek nie zasługiwał na to żeby na niego właśnie iść. W ulotce którą miąłem przed seansem wyczytałem kłamliwe brednie, to niby film sensacyjny był. W sumie to sensacyjny był, przez kilka minut. Zdradzę wam genialny pomysł na scenariusz. Wymyślić kilka ładnych scen sensacyjny i dopakować dialogi. Możliwie napompowane i bez sensu, byle tylko bohaterowie stali i gadali do siebie, bez umiaru. Ple-ple, ple-ple, ple-ple. Roztrząsają swoje odczucia, gadają o przeszłości, zawsze można dorzucić tonę retrospekcji. Wszystko byleby film miał fajną długość. Jak odcieknąć litry wody to zostają trzy sceny i film krótkometrażowy.
Najbardziej przegiętą i patetyczną sceną była ta jak główny bohater przelatuje przed ogromniastym łopoczącym gwiaździstym sztandarem. Jeszcze strażacy biją brawo, skąd tam strażacy? Nie ważne, łopocze, jest tak aaach i w ogóle.
Nuuuuuda!

czwartek, maja 24, 2007

Krowy, wstyd, zażenowanie

Czymże jest wstyd? Czym jest zażenowanie? W chwili gdy ktoś w naszym otoczeniu robi coś niesamowicie durnego odczuwamy to dziwne uczucie nakazujące nam jak najszybciej zamanifestować swoja niesolidarność z osobnikiem który zachowuje się niestandardowo. Osoby pozbawione wstydu a wykonujące rzeczy społecznie nieakceptowane bardzo szybko stykały się z totalnym ostracyzmem.
Jak to można odnieść do zwierząt? Weźmy chorobę wściekłych krów - zwierzach chorujący na tę przypadłość zaczyna świrować, zwracać na siebie uwagę drapieżników. Prawie pcha się im w paszczy. Wirus swoją zimna automatyką wie, że ten osobnik długo już nie pożyje i należy jak najszybciej zmusić innego osobnika do zeżarcia nosiciela aby utworzyć sobie nowego nosiciela.
Straciliśmy poczucie lęku, nie ma już drapieżników które by żarły nas - małpy. Nie wstydzimy się, staliśmy się nieostrożni - zuchwali. Wszystko do czasu, ktoś w końcu zacznie nas żreć, tylko dlatego że może.

wtorek, maja 22, 2007

Cus - obiboki

Badz tu madry i pisz wiersze. Zapewne wiecie, ze od kilku dni lekarze strajkuja. Malo kto pewnie tego jeszcze nie wie. Wybralem sie dzis po pracy, aby dowiedziec sie wszystkiego na temat jutrzejszego zabiegu i dowiedzialem sie ze kicha, zabiegu nie bedzie - lekarze strajkuja, a ja mam sobie chodowac to cos. Jak urosnie odpowiednio duze to wytatuluje oczy i nazwe Jozio.

wtorek, maja 15, 2007

Deszcz

Pierwsze krople - zimne pocałunki
biją mnie po rękach
Szumi ulewa Twoich łez
Szloch gromu targa
błękitnymi ramionami
Idę do domu,
nad głową trzymam plecak
przeskakuję nad kałużami
pełnymi Twoich oczu

niedziela, maja 06, 2007

Wyprawa rezerwatowa


Rezerwat wprost przed nami, ciekawe jakie cuda tam na nas czekają?


Zielone pola, one naprawdę były tak przeraźliwie zielone.


Czy tylko ja tu widzę buzię?

Zardzewiała brama. Jak długo musiała stać niemalowana żeby rdza przegryzła się na wylot?


Zagubiłem się w mieście, nie wiadomo gdzie trafiłem, czy nie wrócę nigdy do mieszkanka cichego?



Posłuchaj ćwierków ptaszków w lesie:




Reszta zdjęć z tego dnia tutaj

sobota, maja 05, 2007

Cus - pierwsze starcie

Moje pluca Podczas prysznica, masujac swoje jedrne cialo wyczulem pod skora na piersi zgrubienie. Nosilem sie z nim kilka dni, a nastepnie udalem sie do przychodni aby dowiedziec sie co to jest i jak najszybciej pozbyc. Przy okazji okazalo sie, ze jest to moja pierwsza wizyta w przychodni i musialem dokonac wyboru lekarza pierwszego kontaktu. Moj wlasny lekarz rodzinny. Jak do tej pory nie byl mi potrzebny, zdrowym ja kon. (Ihahaha!)
Lekarz jak to lekarz, nie powie nic dopoki nie wykona badan. Zostaly mi zalecone badania krwi, zdjecie rentgenowskie pluc i ekg.
Badanie krwi bylo dosc ciekawe, wybralem sie na nie wczesnym rankiem. Oczywiscie bez sniadania - bo i jak tu jesc gdy trzeba sobie krwi upuscic. Przyszlo co do czego, igla w zyle, krew sie toczy. Wstaje, dziekuje, troche cienko sie czuje. Pielegniarki kaza mi usiasc na kozetce, dostalem smsa od Marysi. Czytam... Ciemny wir, dziwna muzyka, gonitwa mysli. Pielegniary mnie cuca, aha, zemdlalem. Bosko. Posiedzialem jeszcze chwile i dawaj do pracy.
Chirurg popatrzyl, pomacal. Orzekl, ze to pewnie jest tluszczak, ale jest umiejscowiony w takim miejscu ze lepiej nie ryzykowac i wypisal skierowanie do szpitala, tak aby go jak najszybciej usunac. W szpitalu mam wyznaczony termin na 23. maja, rachu ciachu i bedzie po strachu.

Zablokowalem umieszczanie komentarzy pod tym postem.