niedziela, lipca 30, 2006

Deszcz







Spadł deszczyk, troche pokropił. Rozświetlił liscie i ogrod. Chlodek.

piątek, lipca 28, 2006

Gruszka

Od wiekow mam szczescie do scisle okreslonego typu pojazdow. Bardzo czesto je widuje jak jada przez miasto opasle swoim ladunkiem. Widze je jak stoja w rownym rzadku wsrod innych samochodow pracowicie przewracajac swoimi wnetrznosciami. Gdybym podejrzewal wrzechswiat choc o odrobine zlosliwosci obawialbym sie ich, bylbym przekonany ze ktoras z nich rozplaska moja glowe gdy sie zagapie wpatrzony w kobiece ksztalty pojazdu na beton.
Czy wiecie, ze gruszka nie moze sie podnosic? Tak jak jest ustawiona jest tak samo ustawiona, nie zmienia swojego polozenia. Zapytacie wiec jak to mozliwe ze ten beton jakos z niej wydobywaja? Zdradze wam ten sekret, tak naprawde gruszka to slimak, tylko wywiniety na lewa strone. Gdy gruszka obraca sie w jedna strone to miesza beton, gdy w druga to sie go pozbywa wypychajac go z siebie niczym opasla liszka.
Minalem beczke w zadumie, chwile idac w takt pompy do betonu ktora pakowala beton na fundamenty nowopowstajacego budynku.

czwartek, lipca 27, 2006

Ochłódka

Z powodu upalow ogarniajacych kazdy fragment mojego miasta, kraju i umslu, chcac chronic moj bardzo cenny mozg wybralem sie ochlodzic cialo w biezacej wodzie, najlepiej w ogromnej ilosci. Plawiac sie w zielonkawej wodzie jeziorka mialem okazje zaobserwowac kilka niezwyklych ludzkich zachowan. Slyszalem jak pewien szczyl chwalil sie koledze ze przybyl nad jeziorko z tata, owca i sznyclem ktory sie teraz plawi w brodziku. Tate rozumiem, rodziciel, dorosly z prawem jazdy - musial przywiesc. Owca, hmmm, zakladam ze tata by nam tu wiecej powiedzial ale skoro jest nieobecny to mozemy sie tylko zastanawiac nad rodzajem jego a owcy znajomosci. No i pozostaje nam sznycel, cieszyc sie trzeba ze nie pasztet, sznycle sa dobre, ale kojarza sie z siekanym miechem. Ktos powinien sie zainteresowac rodzina w ktorej najmlodsze z dzieci okreslane jest mianem siekanca.
Wracajac przez wioski pola i laki ujrzalem przybytek nowoczesnosci telekomunikacyjnej. Zainteresowal mnie na tyle ze uwiecznilem jego istnienie na zdjeciu ktore Wam czytelnicy prezentuje.

poniedziałek, lipca 24, 2006

Jaja w autobusie

Aby powrocic z pracy do domu musze przejechac przez cale miasto autobusem. Praktycznie rzecz biorac, musze przejechac jedna cala linie, od poczatku do konca. Wsiadlem wiec na poczatkowym przystanku w autobus, usadowilem sie wygodnie i pozwolilem kierowcy zabrac mnie w kierunku domu. W tym czasie kilka skrzyzowan dalej ciezki sprzet budowlany wypchany po brzegi cieplutkim asfaltem zatarasowal caly wyjazd z ulicy. Autobus ze mna w srodku dojechal do skrzyzowania. Kierowca popyszczyl do budowlanca, budowlaniec popyszczyl do kierowcy, kierowca popyszczyl w radio i zawrocil. Zgodnie z nauka wyniesiona z ulicy sezamkowej przejechalem to samo, tylko w odwrotnej kolejnosci. Pozniej jeszcze kawalek wycieczki za darmola i autobus wrocil na swoja zwyczajna trase a ja pomimo takich zawirowan na swoj koncowy przystanek przyjechalem z minutowym opoznieniem.

niedziela, lipca 23, 2006

Bolestraszyce

Wybralem sie dzis z wycieczka do arboretum w Bolestraszycach. Jakby ktos nie kojarzyl co to to arboretum jest to spiesze z wyjasnieniem ze jest to polaczenie ogrodu botanicznego z sadem i zielnikiem. Jednym slowem kupa roslin spedzona w jedno miejsce ulozona zgodnie ze swoim pochodzeniem i przeznaczeniem. Dodatkowo w poblizu znajduja sie dwa forty z zewnetrznego kregu twierdzy Przemysl. Jednej z niewielu twierdz ktore nigdy nie zostaly zdobyte.


 
Pierwsze kolorowe drzewko jakie zauwazylem tuz przy wejsciu. O dzwiecznej nazwie Kalina.
;)


 
Nastrojowa alejka obsadzona sosenkami. Co prawda nie opisana, ale prowadzi do kolejnej czesci ogrodu. Latwa do przegapienia i ominiecia.

 
Wzdluz pergoli obsadzono rozne kwitnace kwiatki. Wiele przekwitlo, ale kilka nadal cieszy oko swoimi urokami.


Niezwykly krzew, kwitnacy niesamowicie efektownie. Niesamowite ze takie cos mozna znalesc na naszej wlasnej planecie, a nie gdzies tam w kosmosie.


Na samym srodku arboretum znajduje sie dworek dawnego wlasciciela tego calego ogrodu. W srodku urzadzono rozne wystawy przyrodnicze.


To sa slynne nenufary, za ktorymi wielu romantycznych bohaterow oddalo zycie rzucajac sie w ton wodna by zerwac bukiet ich dla swojej ukochanej. Warto zaznaczyc ze lubia plytkie i bagniste jeziora, wiec mozna podejrzewac dlaczego romantycy wygineli tak nagle i szybko.


Wysadzony fort XIII zewnetrznego kregu twierdzy Przemysl. Wyobrazcie sobie ile materialow wybuchowych musiano wsadzic tam zeby wysadzic beton ponad metrowej grubosci.


Nietkniety fort. Polazilem troche w srodku, niestety jako ze z natury jestem fujara to nie wzialem ani latarki ani zadnego zapasu zarcia na wypadek wyladowania w jakiejs dziurze. Jeszcze kiedys tam wroce.


Zmeczone lapki podroznika, ktory z wyprawy na stacje kolejowa wracal na piechote, przez laki i pola przez kurz i wode. Dobrze ze sie w daly odmyc. No i jeden sandal idzie do szewca na zszycie.

Podsumowanie:


bilet kolejowy tam i z powrotem15.81
bilet wstepu do ogrodu botanicznego3.00
zalatanie butow u szewca5.00
woda niegazowana i lody3.00

odprezajacy dzien na wycieczce z przyjaciolmibezcenny
 
za cala reszte zaplacilem zlociszami

środa, lipca 19, 2006

Kolejny dzien


Pewien bialy kot odwiedzil weterynarza. W zachodzacym sloncu wygrzewa sie maly rudy kociaczek. Jak dorosnie bedzie zrzucal wszystko z biurka w sposob w pelni profesjonalnie.

Zziajany kot. Goraco i duszno. Kot uwielbia waniliowe lody.

Dzień, zwykły dzień



Widok z pewnego mostu w Rzeszowie. W oddali dalekie wzgorza

Pewien kot razem z mama na spacerze.

Czemu te grzybki nie gdacza? Wszak to kurki!

poniedziałek, lipca 17, 2006

Pan Kotek

Pan Kotek byl chory i lezal w lozeczku. Mojego kotka dopadla kamica nerkowa, wywolana bakteriami siedzacymi w pecherzy. Te male wredniaki rozkladaly mocznik i produkowaly kamyki ktore na zdjeciu USG wygladaly jak piasek. Zostal zacewnikowany, pecherz mial plukany. Kroplowki zazywal.


Chory kotek sprzed kilku dni. Ma zalozony kolnierz, na lapce ma wenflon (takie wejscie do zyly w ktore sie kroplowki podaje, mala plastikowa rurka). Ma tez zalozony cewnik i pieluche w ktora wycieka to co sie z kotka wysacza.


Maly slodki futrzak.

wtorek, lipca 11, 2006

Chomik

Moj przyjaciel chomik o imieniu 'Skurwiel' udal sie w kraine pelna orzeszkow, ziarenek i miekkiej trawy.
Wykopalem mu dolek pod winorosla.

poniedziałek, lipca 10, 2006

Weekendowe Przygody

W weekend bylem u rodzinki, w malym miasteczku. Troche polazilem, odwiedzilem stare smiecie. Zrobilem kilka zdjec. Kazde zdjecie to osobna historia.


Ta zepsuta tama nadal straszy w centrum mojego miasteczka. Ladnych pare lat temu doszlo do awarii i woda szerokim strumieniem gwaltownie wypelnila cale koryto tej rzeczki. Pozniej okazalo sie ze tama calkiem to potrzebna nie jest, ale nie ma kasy na rozbiorke i tak sobie zostalo. Mostek bez zakonczenia. Mini molo.



Wydawalo mi sie ze w tej chmurze widziale kotka, a moze mi sie tylko wydawalo. Teraz widze krokodyla choc rano nie widzialem nic. Coz takiego ty widzisz?



Pocaluj zabke w lapke. Moze w ksiezniczke zmieni sie. Ta jesli juz to zmieni sie w egipska mumie. Zle wybrala miejsce na przezimowanie (doniczka na tarasie) i zostala wyniesiona do piwnicy, tam ziemia razem z zabka wyschly i zostaly odnalezione przez mojego brata. Nic tylko dla slawy i majatku cmokac zabonka po wyschnietych raczkach.



Na srodku chodnika w mojej rodzinnej miejscowosci spotkalismy cos takiego. Gasienice ktora niestudzonym pedem duzej ilosci odnozy usilowala popelnic samobojstwo wbiegajac na rozgrzana jezdnie. Ze swej wyzszej ludzkiej mozliwosci pelnej sily odwiodlem ja od tego pomyslu i odnioslem do parku. Z wdziecznosci zostalem kilkukrotnie zaatakowany co mozna zaobserwowac na ponizszym filmiku.


Uwaga atak gąsienicy!






Mam jeszcze kilka zdjec, jak je znajde to moze jesio dodam.

piątek, lipca 07, 2006

Weekend

Szybkusiem nadszedl weekend. Spocony od goraca. Mokry od wody. Trzy slowa zdania. Paranoja budzi sie. Chyba pora przestac. Jestem normalnie swir. Powstrzymajcie mnie ludzie. Chyba skocze sobie. Jestem zalamanym swirem. Prosze o przytulenie. Rodza sie pozytywy. Milego weekendu zycze.

poniedziałek, lipca 03, 2006

Droga do domu


Wracajac do domu nowa trasa znalazlem ten oto mostek.

Rzeszow jest na tyle ciekawym miastem ze tutaj czesc rzeczek wplywa pod ziemie z jednej strony miasta a wyplywa z drugiej. Mozna kajakiem pod calym miastem przeplynac. Ciekawe prawda?