środa, czerwca 28, 2006

Znak


"Ten sandał to znak! Weźmy z niego przykład. tak jak on unieśmy jeden sandał ku górze a drugi zostawmy na nodze. To znak ze jego wyznawcy musza tak robić." - Żywot Briana

Ten znak ujrzałem widzialem na chodniku niedaleko mojej pracy. I teraz nie wiem, stać czy iść. Czy można przejsc obojetnie obok takiego znaku?

wtorek, czerwca 27, 2006

Poranek

Poranek przywital mnie miotajac gromy z ciemnego nieba. W burze wyszedlem z domu i do pracy pobiezylem. Zdradziecko sie wypogodzilo i oblalo swiat zarem, a ja nieopatrznie ubralem dzis koszule z dlugim rekawem. Teraz sie gotuje.

czwartek, czerwca 22, 2006

Burza

Tak, tak! Po dlugim oczekiwaniu w koncu zaczela sie pora deszczowa. Dzis tylko jedna burza, od jutra leje ciagle. Chcielismy miec tropiki, to mamy. Jedyna kwestia wymagajaca jako takiego rozwiazania to kwestia mrozu i sniegu w zimie. Sadze jednak ze dla naszej wladzy nie ma rzeczy niemozliwych, zima zostanie wzieta w kamasze i bedzie po sprawie.

poniedziałek, czerwca 19, 2006

Kleszcze

Jako typowy paranoik, mam swoja fobie. Pasozyty. Tak, tak nie cierpie pasozytow, ale jako wyjatkowy paranoik mam swoj ulubiony najbardziej nielubiany typ pasozytow. Wszak nie bede nie lubil wszystkich, w koncu nie jestem masownikiem. Nie ruszaja mnie pasozyty wewnetrzne, o ile nie wylaza bezczelnie na zewnatrz. Nie napawaja mnie lekiem komary, pchly ani wszy, w koncu pija tylko od czasu do czasu i maja wybor.
Kleszcze, to jest to czego nie znosze. Siedzi toto geba w skorze i ssie i rosnie, nie czujesz a on sie Toba zywi. Prawie jak pakle, ale te to tylko na wielorybach. Po wczorajszym spacerze ubilem kilka takich pierdol, na szczescie zaden w skore nie byl wgryziony bo bym chyba pawia puscil. Przez moje paranoiczne podejscie nie moglem zasnac, spodziewajac sie najgorszego i stale czujac biegajace po skorze male robaczki. Uuuuu, az mie ciarki przeszly.
A co do pytan na temat mojej dlugiej nieaktywnosci, to mam na te pytania odpowiedz: pochorowalo sie troche, teraz czas wracac do zycia.

wtorek, czerwca 13, 2006

Droga do pracy

Dzisiejsza moja droga do pracy przypominala dlugodystansowy bieg z przeszkodami. Najpierw kierowca autobusu zbyt mocno zahamowal, dzieki czemu kilka osob porozbijalo sie o slupki drazki i lawki. Chwile czekalismy na pogotowie, nastepnie kierowca orzekl ze dalej nie pojedzie. Nastepny autobus do jakiego wsiadlem pelen byl ludzi, mniej wiecej w polowie trasy jakis dziadek zaczal krzykac ze go okradli, po uzyskaniu pelnego poparcia spolecznego wysiadl na nastepnym przystanku, a ja po tym wszystkim dotarlem do pracy. W końcu!

czwartek, czerwca 08, 2006

Dzeń wczorajszy

Wczorajszy dzien byl dniem dziwnym. Toczyl sie jak kazdy inny dzien, az do godziny prawie siedemnastej gdy zza oceanu przybyla informacja o tym ze w jednej z kluczowych dla firmy uslug zakradl sie blad ktory wymagal ode mnie i mojego kolegi pozostania w firmie i naprawy. Pracowalismy i naprawilismy do poznych godzin nocnych, w miedzyczasie dostalem gorączki (37.7ºC). Najlepsze w tym wszystkim jest to ze okolo polnocy okazalo sie ze blad nie jest po naszej stronie atlantyku. Z ogromnym uczuciem ulgi udalem sie do domku i spanka.
Na obrazku mozna popatrzec na stluczke ktora wydarzyla sie kilka dni temu (w dniu szatana) pod moimi oknami pracowymi. Na szczescie nic sie nikomu nie stalo.

wtorek, czerwca 06, 2006

Poliglota

Dzis w autobusie spotkalem poliglote. Spiewal po hiszpansku, wlosku i francusku. Cytowal wiersze po niemiecku i lacinie. Opowiadal dowcipy po rosyjsku. Po angielsku nie umial zas ani slowa. Dziwny dziadek, nie dalo mu sie wejsc w slowa, byl bardzo zakrecony. Wysiadl nim zdolalem go zrozumiec.

poniedziałek, czerwca 05, 2006

Impreza rodzinna

Uwaga, uwaga! Poszukiwany morderca! Ofiara bestialskiego ataku jest ten oto aniolek. Jego sliczna mala glowka zostala odgryziona wraz z duzym kawalkiem tortu. Ktokolwiek widzial cokolwiek niech sie lepiej nie przyznaje bo glowa aniolka to za malo jak na tak wielkiego chlopa jak ja.

piątek, czerwca 02, 2006

Społeczeństwo pomogło

Moje problemy z jedzeniem w łóżku (patrz tutaj) wywolaly spory odzew w spoleczenstwie. Pomoc nadeszla z niespodziewanego kierunku. Dziekuje, to pomoze mi znacznie rozwinac moje leniwiarskie talenty. Byleby mleka i ciasteczek nigdy nie zabraklo.
Rzut oka pierwszy i drugi.

czwartek, czerwca 01, 2006

Blondyna

Dobralem sie dzis do blondynki. Jej okragla buzia, usmiech w kolorze malin. Wesole zywe glebokie i niesamowicie ciemne oczy doprowadzaly mnie do wrzenia. Nie spotkalem jej przypadkiem, ona byla wyrafinowanym prezentem imieninowym, ladnie opakowanym i pelnym niemego posluszenstwa. Wzialem ja do domu. Tam chwile walczylem z opakowaniem tej ponetnej istoty. Chwile sie opierala, lecz gdy wyjalem noz to zmiekla natychmiast. Wpilem zeby w jej slodka buzie rozkoszujac sie tym niesamowitym smakiem. W milczeniu i pokorze przyjela wszystkie moje wyszukane tortury. Zjadlem ja cala. Nic nie zostalo.

Patrzcie i podziwiajcie:
Jeszcze cala
Popieszczona nozem