poniedziałek, lutego 25, 2008

Makro zbliżenia

Większość współczesnych aparatów ma niesamowity tryb makro, w tym trybie wszystko co małe jest ogromniaste, można zobaczyć niesamowicie malutkie elementy. Trudno tu coś napisać, skoro zdjęcia mówią same za siebie. Jeden obraz to tysiące słów.



Kotek


Szron na stawie


Żuczek


Ślimaczek

Reszta jak zwykle w albumie, warto przyjrzeć się włoskom na żuczkowych nogach.

poniedziałek, lutego 18, 2008

Kopytko

Korzystając z niedzielnej ładnej pogody wybrałem się na spacer. Okolica i te sprawy. Daleko nie uszedłem, ledwiem komin chałupy z oczu stracił gdy takie dziwne coś naszłem na ziemi swej rodzicielce rodzonej.



Kopytko!

Taki sobie bonus, kopytkowy. Z kopytkami tak to już jest, że jak gdzieś jest kopytko - tam też można spotkać sarenke. O wesołych oczach, muskularnym ciele. Przynajmniej takie było kiedyś - teraz to ogryziona czaszka i zgruchotane żeberka. Tylko kopytko nadal swieże i włochate.

czwartek, lutego 14, 2008

Dziwna Walętynka


var a = new Array(3);

a[0] = new Array(87, 115, 122, 121, 115, 116, 107, 105, 101, 103, 111);
a[1] = new Array(110, 97, 106, 108, 101, 112, 115, 122, 101, 106, 115, 122, 101, 103, 111, 32, 119);
a[2] = new Array(87, 97, 108, 101, 110, 116, 121, 110, 107, 105, 33);

for(j = 0; j< a.length; j++) {
for(i = 0; i< a[j].length; i++)
document.write(String.fromCharCode(a[j][i]));

document.write(' ');
}
document.write("<br>");

var table =new Array(18);
for(i = 0; i<table.length; i++) {
table[i] = new Array(36);
for(j =0; j<table[i].length; j++)
table[i][j] = ' ';
}

for(t = 0; t < 60; t++) {
x = 0.02 * (40*t +1200 - Math.pow(t, 2)) * Math.sin(Math.PI * t / 180);
y = 0.01 * (40*t +1200 - Math.pow(t, 2)) * Math.cos(Math.PI * t / 180);
x = Math.round(x);
x1 = 18 - x;
x2 = 18 + x;
y = Math.round(16 - y);
table[y][x1] = '*';
table[y][x2] = '*';
}

for(j =0;j<table.length; j++) {
document.write(table[j].join(''));
document.write("<br>");
}


Tutaj można zobaczyć wynik, ale ostrzegam!

wtorek, lutego 05, 2008

"Piekielny Dzień" albo pożar w Rzeszowie

Dzisiejszy dzień rozpoczął się z szatańskim pomrukiem, tylko po to by za chwilę zamienić się w chocholi taniec przy wtórach diabelnej kapeli. Pierwsza oznaka - autobus, kierowca nie przywitał nikogo co prawda swojskim okrzykiem "Ave Satan", ale przyjechał kilka minut przed czasem. Co gorsza, autobus był czysty! Wyposażony był w ekstra wygibares: licznik prędkości. Raz na jakiś czas na głównym wyświetlaczu pokazywała się aktualna prędkość. Niesamowity ten autobus na przystankach przy wsiadających ludziach osiągał zawrotną prędkość 30 km/h, maksymalna prędkość jaką rozwijał było prawie 250 km/h. Niesamowite, siedząc w środku nie czułem tego zawrotnego speeda. Piekielne urządzenie.
Oznaka druga - pożar, otwarte piekło. Wybuchł pożar magazynie materiałów chemicznych. Taaa, materiałów chemicznych. Ja znam materiały chemiczne, one się tak nie palą. To musiało piekło rozewrzeć swoje podwoje.
Miej nas Panie w swojej opiece!