
Chcąc uczcić ten niezwykły dzionek uczyniłem rzeźbę, ludka wyrzniętego z dyni który szczerzy swoje zębiska na każdego kto śmie przerywać mu jego żywot swoja obecnością. Był fajny, dałem mu na imie Jaś, niestety po kilku dniach świecenia oczami zaczął się gwałtownie starzec, coraz bardziej się marszczył i garbił. W końcu nadszedł jego koniec i udał się do śmietnikowego miejsca wiecznego odpoczynku.
1 komentarz:
A ja widzialem na zywo!
Prześlij komentarz