Krzesło
Po wielu latach walki z różnorakimi tyłkami moje krzesło wyciągnęło kopyta, dokładniej zaś nogi. Po rozkręceniu śrub dosłownie rozpadło się w rękach. Wszystkie elementy postanowiły od tej pory radzić sobie same. Niestety na czymś siedzieć trzeba, więc po dwugodzinnym łażeniu posklepowym zostało wybrane nowe krzesło o dziwnej nazwie Magnus. Można na nim mocno odchylić, pobimbać nogami. Pohuśtać stare kości. No i ma jeszcze siatkę za plecami, tak że nawet w gorących chwilach się człowiek nie poci. Teraz opieprzanie się przy komputerze nabierze nowego wymiaru!