sobota, stycznia 24, 2009

Lazurowe Wybrzeże - Francja

W czasie pobytu na targach we Francji zatrzymałem się w małym hotelu na lazurowym wybrzeżu. Firma, która mnie tam ściągnęła, wynajęła też cały hotel, nieduży co prawda, ale wystarczający aby pomieścić w nim wszystkich pracowników, którzy przyjechali na targi z całego świata.
Mając chwilę wolnego czasu wybrałem się na zwiedzanie okolicy. W wielu miejscach nadal widać stare śródziemnomorskie francuskie budownictwo. Bardzo stylowe wille, drobne budynki. Okiennice, okapy, ganeczki. Podczas spaceru zauważyć można, że ten piękny kawałek wybrzeża stał się ofiarą własnego sukcesu. Drobne domki po wyburzeniu zastępowane były przez przeraźliwie brzydkie wielopiętrowe hotele. Poza sezonem mieściny robią się senne, a plaże puste. Ze względu na charakter pływów w wielu miejscach woda zabiera piasek i jest on w zimie nawożony ciężarówkami.
Śniadanie - mała uroczystość z pysznym chrupiącym pieczywem, kawą z mlekiem oraz ciągnącym serem. Można też zjeść garść owoców i popić świeżym sokiem pomarańczowym. Jednak śniadanie było tylko preludium tego co serwowane było na kolację. Prawdziwe arcydzieła kucharskie, ryby, makarony i inne cuda. Dobrze przyprawione i w niestety bardzo małych porcjach. Do wszystkiego ogromne ilości wina oznaczonego marką hotelu. Gdybym namiętnie pijał wino, to bym codziennie był totalnie ubzdryngolony.
Pozatargowe chwile płynęły w bardzo rodzinnej, przyjaznej atmosferze. Szczerze żałowałem chwili wyjazdu, mógłbym tak mieszkać do końca swoich dni.

Albumy ze zdjęciami: Lot do Nicei, Cannes i okolice, hotel Alexandra.

wtorek, stycznia 20, 2009

Midem

Praca w firmie outsourcingowej o międzynarodowej klienteli daje od czasu do czasu bonusy w postaci niespodziewanych wyjazdów zagranicznych. Poprzednim razem zobaczyłem Monachium, tym razem zwiedziłem niewielki fragment Francji - okolice Nicei i Cannes.
Celem mojej podróży były targi muzyczne, służyłem tam jako support programistyczny. Przez te kilka dni na targach nie musiałem zbyt dużo pomagać - ale miałem dużo czasu by omówić wszelkie programistyczne sprawy z szefostwem firmy, która mnie wynajęła.
Same targi były mocno oszałamiające, wiele kolorowych stoisk. Prawie na każdym stoisku były rozdawane darmowe płyty. Z rozmów z ludźmi wynikało, że w tym roku targi były mizerne - ja nie byłem tam wcześniej i nie miałem porównania. Byli tam prawie wszyscy wielcy muzycznego świata. Od producentów telefonów komórkowych, poprzez producentów pamięci flash, właścicieli praw autorskich różnorakich utworów. Były tam też stoiska krajowe. Na japońskim rozdawano sake (dziwnie smakuje wódka z ryżu), tajemnicze stoisko irańskie z bardzo tajemniczym wystawcą, żywiołowe hiszpańskie. Nie byłbym Polakiem gdybym nie wyśledził polskiego stoiska. Spokojne poważne stoisko instytutu im. Fryderyka Szopena, na którym oprócz płyt rozdawano pierniczki. Stoisko wydawnictwa Agora, było całkowicie pozbawione obecności ludzkiej (a byłem tam kilka razy). Było też stoisko jakiegoś wydawnictwa, które ogłaszało się, że jest numerem jeden w Polsce - jednak nazwa mi nic nie mówiła, a i nie zapamiętałem jej na długo.
Ciekawostką były stoiska producentów zatyczek do uszu (i to dwa), było też stoisko nie najnowszej już gry Guitar Hero. Lufthansa oferowała prywatne odrzutowce tym, którzy ich potrzebują.
Najgłośniej było na stoisku japońskim, tam też się najwięcej działo. Wszędzie było pełno rozmawiających ze sobą prezesów, wejściówka na te targi kosztuje ponad tysiąc euro. Targi te są uważane za jedne z najdroższych na świecie, jednak dzięki tej ekskluzywności materiały reklamowe były bardzo dobrej jakości, a rozmowy handlowe przeprowadzane na tych targach mogły naprawdę przynieść jakieś korzyści.

Zdjęcia z targów

poniedziałek, stycznia 19, 2009

Myśl

Życie jest jak jedzenie ryby, możesz cierpliwie wydłubywać ości na talerzu - twoja ryba będzie zimna i niedobra. Możesz też pakować gorące kawałki ryby prosto do ust licząc się z tym, że od czasu do czasu coś cię ukłuje.

sobota, stycznia 10, 2009

O spamie słów kilka

Nie przyszedł mi do głowy żaden bardziej logiczny tytuł. Ja też dostaje spam, czasem nawet bardzo dużo, zastanawia mnie jednak jeden fakt: polskiego spamu przychodzi mi bardzo mało, prawie nic. Zachodniego (amerykańskiego głównie) przychodzą mi całe tony - wygląda to tak, jakby wszyscy amerykańscy bankowcy postanowili udzielać nisko oprocentowanych pożyczek w Europie. Mogę też zamówić kartę kredytową, tanią viagrę i inne tym produkty sprzedawane głównie w jednym kraju i dla jednej narodowości.
Ktoś tu kogoś oszukuje, bo nie wygląda mi na to, że osoba zlecająca wysłanie spamu nastawia się na europejskich klientów, zwłaszcza, że większość z tych produktów jest wysyłana tylko do stanów (nie można wybrać innego kraju jako miejsce docelowe przesyłki). Adres mailowy, to adres - płaci się od sztuki, ceny są dość niskie, nikt nie przejmuje się celowością (europejskimi domenami). W momencie kiedy zostaną znaleziona i wdrożona odpowiednia metoda walki z tym zjawiskiem, zwiększą się ruchy mające na celu poprawienie jakości list wysyłkowych. Obecnie spamerzy idą w ilość zamiast w jakość, a ja mogę sobie kupić podróbkę Rolexa w wyjątkowo korzystnej cenie.
Spam nigeryjski i zawiadomienie o wygranej na loterii całkowicie pomijam, już nawet przestałem liczyć takie maile i szumnie zapowiadane w nich nagrody, procenty i wygrane. Szkoda, że ktoś tworzy wypełnione uczuciem elaboraty tylko po to, żebym ja je bez czytania wywalił do kosza.

sobota, stycznia 03, 2009

Bieda

Idzie bieda przez wioskę
z mordą turonia
wesoło kłapie dziobem
na nogach się słania

Ciemna noc gwiaździsta
i turoń kudłaty
chodzi bieda po wiosce
od chaty do chaty

Tu kłapnie dziobiszczem
wesoło podskoczy
zajrzy niektórym
głęboko, zimno w oczy

Ten palcem pokaże
ten rzuci grosika
nikt się nie spodziewa
gdy u niego zawita

Bieda tańczy wesoło
wielu się przyłącza
niektórzy niemrawo
głód nogi im plącze

I ja podskakuję
choć zima i śnieg
rzuć panie grosika
niech swój skończę bieg