Praca w firmie outsourcingowej o międzynarodowej klienteli daje od czasu do czasu bonusy w postaci niespodziewanych wyjazdów zagranicznych. Poprzednim razem zobaczyłem Monachium, tym razem zwiedziłem niewielki fragment Francji - okolice Nicei i Cannes.
Celem mojej podróży były targi muzyczne, służyłem tam jako support programistyczny. Przez te kilka dni na targach nie musiałem zbyt dużo pomagać - ale miałem dużo czasu by omówić wszelkie programistyczne sprawy z szefostwem firmy, która mnie wynajęła.
Same targi były mocno oszałamiające, wiele kolorowych stoisk. Prawie na każdym stoisku były rozdawane darmowe płyty. Z rozmów z ludźmi wynikało, że w tym roku targi były mizerne - ja nie byłem tam wcześniej i nie miałem porównania. Byli tam prawie wszyscy wielcy muzycznego świata. Od producentów telefonów komórkowych, poprzez producentów pamięci flash, właścicieli praw autorskich różnorakich utworów. Były tam też stoiska krajowe. Na japońskim rozdawano sake (dziwnie smakuje wódka z ryżu), tajemnicze stoisko irańskie z bardzo tajemniczym wystawcą, żywiołowe hiszpańskie. Nie byłbym Polakiem gdybym nie wyśledził polskiego stoiska. Spokojne poważne stoisko instytutu im. Fryderyka Szopena, na którym oprócz płyt rozdawano pierniczki. Stoisko wydawnictwa Agora, było całkowicie pozbawione obecności ludzkiej (a byłem tam kilka razy). Było też stoisko jakiegoś wydawnictwa, które ogłaszało się, że jest numerem jeden w Polsce - jednak nazwa mi nic nie mówiła, a i nie zapamiętałem jej na długo.
Ciekawostką były stoiska producentów zatyczek do uszu (i to dwa), było też stoisko nie najnowszej już gry Guitar Hero. Lufthansa oferowała prywatne odrzutowce tym, którzy ich potrzebują.
Najgłośniej było na stoisku japońskim, tam też się najwięcej działo. Wszędzie było pełno rozmawiających ze sobą prezesów, wejściówka na te targi kosztuje ponad tysiąc euro. Targi te są uważane za jedne z najdroższych na świecie, jednak dzięki tej ekskluzywności materiały reklamowe były bardzo dobrej jakości, a rozmowy handlowe przeprowadzane na tych targach mogły naprawdę przynieść jakieś korzyści.
Zdjęcia z targów
Celem mojej podróży były targi muzyczne, służyłem tam jako support programistyczny. Przez te kilka dni na targach nie musiałem zbyt dużo pomagać - ale miałem dużo czasu by omówić wszelkie programistyczne sprawy z szefostwem firmy, która mnie wynajęła.
Same targi były mocno oszałamiające, wiele kolorowych stoisk. Prawie na każdym stoisku były rozdawane darmowe płyty. Z rozmów z ludźmi wynikało, że w tym roku targi były mizerne - ja nie byłem tam wcześniej i nie miałem porównania. Byli tam prawie wszyscy wielcy muzycznego świata. Od producentów telefonów komórkowych, poprzez producentów pamięci flash, właścicieli praw autorskich różnorakich utworów. Były tam też stoiska krajowe. Na japońskim rozdawano sake (dziwnie smakuje wódka z ryżu), tajemnicze stoisko irańskie z bardzo tajemniczym wystawcą, żywiołowe hiszpańskie. Nie byłbym Polakiem gdybym nie wyśledził polskiego stoiska. Spokojne poważne stoisko instytutu im. Fryderyka Szopena, na którym oprócz płyt rozdawano pierniczki. Stoisko wydawnictwa Agora, było całkowicie pozbawione obecności ludzkiej (a byłem tam kilka razy). Było też stoisko jakiegoś wydawnictwa, które ogłaszało się, że jest numerem jeden w Polsce - jednak nazwa mi nic nie mówiła, a i nie zapamiętałem jej na długo.
Ciekawostką były stoiska producentów zatyczek do uszu (i to dwa), było też stoisko nie najnowszej już gry Guitar Hero. Lufthansa oferowała prywatne odrzutowce tym, którzy ich potrzebują.
Najgłośniej było na stoisku japońskim, tam też się najwięcej działo. Wszędzie było pełno rozmawiających ze sobą prezesów, wejściówka na te targi kosztuje ponad tysiąc euro. Targi te są uważane za jedne z najdroższych na świecie, jednak dzięki tej ekskluzywności materiały reklamowe były bardzo dobrej jakości, a rozmowy handlowe przeprowadzane na tych targach mogły naprawdę przynieść jakieś korzyści.
Zdjęcia z targów
1 komentarz:
A mi co przywiozłeś??
Prześlij komentarz