Podczas przeprowadzki nadchodzi taki moment w którym trzeba wykonać kilka dziur w ścianach. Niezwykle pomocna w takich przypadkach jest zwykła wiertarka. Na początku idzie łatwo, sześć dziur pod półeczki - wierci się jak w masełku.
Cel następny - kinkiet w kuchni, wydaje się prostym celem. Przyłożony, dziurki odrysowane. Wiertło zmienione (nie trzeba tak wielkich dziur jak pod półeczki). Włączamy, przykładamy - bzdryłk. Wybiło korki. Cholera, trafiłem na przewody. Bierzemy dłuto, odsłaniamy przewody, nie są przerwane - przynajmniej tyle. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby trafić dokładnie między dwie żyły w kablu.
I w tym momencie zaczyna się jazda, okazuje się, że korki w mieszkaniu nie włączają zasilania. Krótkie śledztwo ujawnia istnienie kolejnych korków, tym razem na klatce. Korki zamknięte są w skrzynce elektrycznej którą otwiera się przy pomocy specjalnego trójkątnego klucza.
W międzyczasie przyjeżdża mój brat, Szymon, otrzymuje rozkaz pilnowania lokum gdy ja udaję się na poszukiwanie bezpieczników i klucza. Na pierwszy ogień idzie Castorama, bezpieczniki oczywiście są, klucze też, ale się akurat sprzedały. No to do Praktikera - nie prowadzimy tego wcale. RCMB - tylko z szafą, szafa kosztuje trzysta złotych. Czy w całym mieście nie ma porządnego sklepu dla majsterkowiczów? No to jeszcze Leroy Merlin - miły pracownik informuje, że nie mają, ale czasem w punktach dorabiania kluczy mają takie coś. Swoją drogą to klucz artefakt, nikt go nie ma, nic dziwnego, że w Castoramie wszystkie były wykupione. Najbliższy punkt dorabiania kluczy - Tesco. Jest, ale mały, nie pasujący do kłódki (cholera!), kłódki też są, ale innego rodzaju. Po drodze do mieszkania, jeszcze jeden punkt dorabiania kluczy którego właściciel robi wielkie oczy na pytanie o klucz.
Powrót na tarczy do lokum, brat zamknięty w środku zaczyna świrować. Wprowadzony w szczegóły korzystając ze swoich wrodzonych złodziejskich umiejętności otwiera kłódkę - tada, są bezpieczniki. Szybka wymiana i jest prąd - po czterech godzinach szukania klucza. Masakra, jutro wymieniam gniazdka na ładniejsze, muszę zacząć odpowiednio wcześniej.
Cel następny - kinkiet w kuchni, wydaje się prostym celem. Przyłożony, dziurki odrysowane. Wiertło zmienione (nie trzeba tak wielkich dziur jak pod półeczki). Włączamy, przykładamy - bzdryłk. Wybiło korki. Cholera, trafiłem na przewody. Bierzemy dłuto, odsłaniamy przewody, nie są przerwane - przynajmniej tyle. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby trafić dokładnie między dwie żyły w kablu.
I w tym momencie zaczyna się jazda, okazuje się, że korki w mieszkaniu nie włączają zasilania. Krótkie śledztwo ujawnia istnienie kolejnych korków, tym razem na klatce. Korki zamknięte są w skrzynce elektrycznej którą otwiera się przy pomocy specjalnego trójkątnego klucza.
W międzyczasie przyjeżdża mój brat, Szymon, otrzymuje rozkaz pilnowania lokum gdy ja udaję się na poszukiwanie bezpieczników i klucza. Na pierwszy ogień idzie Castorama, bezpieczniki oczywiście są, klucze też, ale się akurat sprzedały. No to do Praktikera - nie prowadzimy tego wcale. RCMB - tylko z szafą, szafa kosztuje trzysta złotych. Czy w całym mieście nie ma porządnego sklepu dla majsterkowiczów? No to jeszcze Leroy Merlin - miły pracownik informuje, że nie mają, ale czasem w punktach dorabiania kluczy mają takie coś. Swoją drogą to klucz artefakt, nikt go nie ma, nic dziwnego, że w Castoramie wszystkie były wykupione. Najbliższy punkt dorabiania kluczy - Tesco. Jest, ale mały, nie pasujący do kłódki (cholera!), kłódki też są, ale innego rodzaju. Po drodze do mieszkania, jeszcze jeden punkt dorabiania kluczy którego właściciel robi wielkie oczy na pytanie o klucz.
Powrót na tarczy do lokum, brat zamknięty w środku zaczyna świrować. Wprowadzony w szczegóły korzystając ze swoich wrodzonych złodziejskich umiejętności otwiera kłódkę - tada, są bezpieczniki. Szybka wymiana i jest prąd - po czterech godzinach szukania klucza. Masakra, jutro wymieniam gniazdka na ładniejsze, muszę zacząć odpowiednio wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz