Słupek rtęci podnosił się stale i nieubłaganie zbliżał sie do temperatry topnienia stali. Dr. Rzeźnik siedział w swoim gabinecie w ogromnym rozłożystym, skórzanym fotelu. Leniwie rozglądał się po pokoju. Jego wzrok prześlizgiwał się po tomach mądrych książek na półce, ominął dyplomy i odznaczenia naukowe, w końcu spoczął na drzwiach. Błagającym wzrokiem prosił drzwi o wpuszczenie jakiegoś pacjenta. Drzwi otworzyły się nagle i do gabinetu wpadła dwójka ludzi mężczyzna i kobieta. Facet-niski łysawy okularnik, kobieta w sile wieku, wyższa od niego. Szybkim ruchem wyjmują legitymacje.
-Inspektor Pierzchała, Inspektor Kot-wykrzyczała prawie.
-Wydział wewnętrzny - dorzucił facet.
-Oni to wiedzą kocie - zgasiła go.
-Następny budynek - zgasił obu doktor.
Gdy wyszli doktor zwrócił się do narratora:
-Słuchaj albo zaraz sprowadzisz mi jakiegoś pacjenta, albo będziemy musieli zrenegocjować naszą umowę. Natychmiast po tych słowach w chmurze siarki i dymu ukazała się mała rogata, podkuta postać.
-Belzi-rozpromienił się doktor- co cię sprowadza?
-Nazywaj mnie Belzebup jak wszyscy! Jak sprawuje sie mój piesek? pikuś poznajesz pańcia? Tutaj wykazał się diabelsko szybkim refleksem ratując ręce i ogon przed odgryzieniem.
-Pikuś zostaw! Nie tak traktujemy klientów! Najpierw kasa, później papu!
-No Belzebubpciu z czym przybywasz?
-Wiesz że u nas "Na Dole" się nie przelewa i dostęp do nowoczesnych leków jest mizerny.
-Wiem do rzeczy!-ponaglił doktor.
-Dobra! Zawsze na następny dzień po imprezie mam piekielny ból głowy. Nie wiem dlaczego.
-A...kacus delirius. Jest na to lek bardzo skuteczny (mojego autorstwa). Bierzesz ten fioletowy płyn mieszasz z tym niebieskim dolewasz różowego. Pij aż ustąpi ból głowy. -Geniuszu jakże ja ci się odwdzięczę.
-Nie rżnij głupa, "cash" i sześć zer. Gdy walizka zniknęła w sejfie a diabeł w piekle. Lekarz spotkał pytające spojrzenie swojego psa.
-Co mu dałem? Denaturat, Borygo i Płyn do Spryskiwaczy.
-Inspektor Pierzchała, Inspektor Kot-wykrzyczała prawie.
-Wydział wewnętrzny - dorzucił facet.
-Oni to wiedzą kocie - zgasiła go.
-Następny budynek - zgasił obu doktor.
Gdy wyszli doktor zwrócił się do narratora:
-Słuchaj albo zaraz sprowadzisz mi jakiegoś pacjenta, albo będziemy musieli zrenegocjować naszą umowę. Natychmiast po tych słowach w chmurze siarki i dymu ukazała się mała rogata, podkuta postać.
-Belzi-rozpromienił się doktor- co cię sprowadza?
-Nazywaj mnie Belzebup jak wszyscy! Jak sprawuje sie mój piesek? pikuś poznajesz pańcia? Tutaj wykazał się diabelsko szybkim refleksem ratując ręce i ogon przed odgryzieniem.
-Pikuś zostaw! Nie tak traktujemy klientów! Najpierw kasa, później papu!
-No Belzebubpciu z czym przybywasz?
-Wiesz że u nas "Na Dole" się nie przelewa i dostęp do nowoczesnych leków jest mizerny.
-Wiem do rzeczy!-ponaglił doktor.
-Dobra! Zawsze na następny dzień po imprezie mam piekielny ból głowy. Nie wiem dlaczego.
-A...kacus delirius. Jest na to lek bardzo skuteczny (mojego autorstwa). Bierzesz ten fioletowy płyn mieszasz z tym niebieskim dolewasz różowego. Pij aż ustąpi ból głowy. -Geniuszu jakże ja ci się odwdzięczę.
-Nie rżnij głupa, "cash" i sześć zer. Gdy walizka zniknęła w sejfie a diabeł w piekle. Lekarz spotkał pytające spojrzenie swojego psa.
-Co mu dałem? Denaturat, Borygo i Płyn do Spryskiwaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz