Cale zycie mierzymy. Jak cos jest wysokie, jak cos jest szerokie. Stosujemy rozne miary funty, kilogramy, cale i centymetry. Szacujemy niedokladnie, rzadko kiedy nosimy ze soba miarki. Myslimy ze wiemy jednak czesto mylimy sie. Czesto nie wystarcza by cos bylo wysokie, szerokie lub niskie, czasem trzeba znac dokladnie. Opieramy sie wtedy na wlasnym wewnetrznym oczno-mozgowym mierniku, on nam pozwala w miare dokladnie omierzyc cos co widzimy. Bedziemy przekonani ze to co widzimy ma dokladnie takie wymiary jak sadzimy.
Fizycy maja latwo, wymiar fizyczny mozna zmierzyc obiektywna miarka, moze przyjsc madry pan z linijka i orzec: 16 centymetrow. Na wszystko sa obiektywne miarki. Prawie na wszystko. My ludzie jestesmy niemierzalni obiektywnie. Oceniamy i jestesmy oceniani. Przykladamy miareczki i nam przykladaja miarki. Mierzymy innych przykladajac do nich jedyna miarke jaka znamy, siebie. Mierzymy innych wlasna miara. Podejrzewamy kazdego o to co mozna by nas samych podejrzewac. Wlasne wady widzimy u innych. Dziwna rzecz - miarka jest jednoczesnie szklem powiekszajacym. Wyolbrzymiamy, zawsze i za kazdym razem. Chcialbym na koniec dac dobra rade, niestety nie mam zadnej. Mierzyc bedziemy zawsze, miarka zawsze ta sama. Tylko czasem blad pomiaru moze byc zbyt duzy by dalo sie go pominac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz