piątek, sierpnia 04, 2006

O swirach, antyblogach i drogowcach

Dosyc przyjemnie jest byc swirem. Nie trzeba sie niczym przejmowac, swiat staje sie dla nas wyjatkowo prosty w obsludze. Kazdy fakt pasuje do naszej szeroko pojetej teorii spiskowej. Tak jest latwiej.
Dawno temu, dopiero gdy zaczynala sie moja przygoda z tym miastem, na niektorych przystankach mozna bylo przeczytac wynaturzenia pewnego szurnietego ktosia. Pozniej sprawa umilkla, ostatnio zdarzylo mi sie zobaczyc je znowu. Szokujaca wiedza powraca ze zdwojona sila.
Fajnie jest tez byc drogowcem. Mozna caly dzien turlac sie na dzwigu i zagladac ludziom w okna (slynne juz 'Balcerkowa sie kapie'). Mozna oczywiscie przy okazji costam pomalowac, czy tez przyczepic jakas lampe, ale kto by sie tym przejmowal gdy dookola tyle interesujacych rzeczy.
Zauwazyliscie ze ostatnio pewien polityk zlecil swojemu dzialowi PR zalozyc sobie bloga? Idea moze i sluszna gdyby nie to ze to tak strasznie dretwym jezykiem pisane. Oczywiscie, pojawily sie tez antyblogi, antyantyblogi. Rozprzestrzenia sie to w postepie geometrycznym, i dobrze, niech sie kreci. A gdzie zajedzie to sie okaze.





4 komentarze:

Dobowet pisze...

Kolejny raz komentuje,ale szczerze nie wiem co napisac, moze tylko tyle : jest dobrze!

Anonimowy pisze...

Z tego co pamietam to od zawsze niewiele interesujacych rzeczy miales do powiedzenia.
Jo'ann

Dobowet pisze...

A o ten komentarz Ci chodzilo! No nie no ja mysle ze to mnie powinno dotknac ale jakos nie dotyka, moze prad nie styka!

Anonimowy pisze...

Zawsze podejrzewalam,ze cos ci nie styka.
PS. Wyrosles z plastusiowych uszu czy tylko wiazesz je z tylu glowy i nie widac.
Jo'ann

Prześlij komentarz